To nie tak, że lubimy spierdalać sobie przyszłość. Po prostu nie myślimy o konsekwencjach. W nadziei, że życie skończy się szybciej niż powinno. Pozwalamy innym na zanieczyszczanie powietrza, śpimy z własnym ojcem, zamykamy szczelnie w domu, nie wiemy gdzie szukać szczęścia. I nikt tego nie rozumie. I użalamy się nad sobą. I odliczamy czas od balsamu do szamponu, kładąc się przy stercie zakurzonych książek. Później płaczemy naszym terapeutom, że dzieciństwo nas skrzywdziło i w ogóle to nie jesteśmy przystosowane do tego społeczeństwa. Transmitujemy kolejne epizody Girls wcielając w życie scenariusz niepowodzeń. Słowem to bezsens a bez słów pusto. A mogłyśmy śmielej patrzeć w lustro. Pieprząc się z zamkniętymi oczami, jedząc mniej, nie pozwalając na wybuch emocji czy sentymenty.
Tylko jesteśmy durne. Jak nasze nieuzasadnione lęki.
To jest tak prawdziwe że aż boli :(
OdpowiedzUsuńjak wiercenie bez znieczulenia
OdpowiedzUsuń