"Mamy 22 lata i śmiech w głowie. Wszystkie wady i zalety. Dźwięczą sobie."
Obierasz wyboistą ścieżkę, której koniec oferuje paczkę ze wstążeczką. Idziesz i mówisz sobie, że to nagroda. Krok za krokiem, przez wschody i zachody. Z ludźmi i bez ludzi. Chociaż skrzyżowania wymagają delikatniejszych manewrów, nie poddajesz się. Nawet te cholerne kompromisy nie są w stanie cię załamać. Masz swoją drogę. Wychowawczyni z podstawówki byłaby z ciebie dumna. Za to, że dorastasz.
W bardzo zimnym świecie żyjemy. I dziwnym. Zawsze uważałam się za osobę, której nie brak empatii i tego samego oczekiwałam od innych. Tak lata mijają, z oczekiwań hipokryzja kapie. Matka Ziemia słyszała już miliony szlochów z powodu złamanego serca. Chociaż złamanie serca jest awykonalne, w porównaniu ze złamaniem kończyny - to pierwsze leczy się dużo dłużej. Przeszłam już ciutkę jak tu żyję niedługo, więc wiele z tych historii, które słyszę różni się wyłącznie szczegółami. Tak dziś, ktoś żali mi się, że obiekt westchnień obiecuje zmiany i liczy na drugą szansę. Nanocząsteczka mnie odczuwa współczucie, a cała reszta? Cała reszta czuje wstręt. Bo to obrzydliwe, tak ślepo komuś ufać i liczyć na setne "od nowa". Weź się za siebie, Znajdź kogoś normalnego. Uciekaj od tej emocjonalnej spierdoliny. Ale nie mogę tak mówić. Zamiast tego milczę. Słowa to aż słowa. I nie chce być hipokrytką. Spychamy dobrych ludzi, traktujemy ich uprzejmość jak słabość i idziemy dalej. Nie patrząc wstecz. Jak gdyby najlepsze rzeczy miały przyjść bo tak i koniec. Dzieci w sklepie ze słodyczami, które nie dostają lizaka więc tupią nogami. O co w tym chodzi? Nie wyjaśni mi tego kolejna jesień, nie wytłumaczy mi tego rzewny tekst z równie płaczliwym pianinem w tle. Coś każe porzucić nadzieje i mówi, że normalni ludzie wyginęli. Bo przepraszam to coś więcej niż słowo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz