"Miłość. Pachnie jak gaz ulatniający się z kuchenki."
Powiedz mi co widzisz gdy patrzysz na wtuloną parę jadącą w autobusie. Bo może nie dostrzegasz nic podczas gdy niektórzy mają wyostrzoną percepcję. Gdy jesteś sam. Gdy jesteś z kimś.
Codziennie mijasz setki par tak jak i słuchasz muzyki. I nigdy ta sama treść nie trafia do Ciebie jak wtedy, gdy trzymasz wątpliwość. Zdania układają się w szereg opisujący Twój stan. I prowadzą w ten pokrętny marsz. Widok przytłacza, szukasz drugiego dna. Czemu to nie ja? Czemu nikt tego nie słyszy?
Jedziesz bo jedziesz, masz swój własny cel. Tak jak każdy z siedzących obok. Minął kolejny kawałek, minął kolejny przystanek. Zatrzymujesz na nim wzrok, z jedną melodią pobrzmiewającą w uszach. I jest tak dziwnie, jak gdyby czas stanął na sekundę. Czy można napisać jeszcze coś, czego wszyscy po stokroć już nie odwzorowali. Nie wiem tego ja, nie wiesz tego Ty. Jednak z każdym kolejnym dźwiękiem i słowem czujesz jedność. Splot. Może to już gdzieś widziałeś, w jednym z tych melodramatycznych filmów. Więc teraz już wiesz, jak to jest.
Zaraz wysiadasz. Czekasz przy drzwiach. Obok Ciebie ci znani zakochani, trzymający się za ręce. Ona lekko zmęczona, on poważnie patrzy przed siebie. Jakoś to nie pasuje. Piosenka się skończyła. Kto chce ten wysiada.
Ot, cała podróż. I Ty też wysiadłeś. Tylko trochę za wcześnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz