wtorek, 1 kwietnia 2014

indiańska melodia

Rok temu było już po Wielkanocy. Rok temu jakoś wszystko było inaczej. Ludzie byli milsi, z babami szło się lepiej dogadać, nikt nie chciał rozbiorów. Świat się jakiś cichszy wydawał. Nie było Poradnika Uśmiechu. Nie nadużywano słowa "terapia". A dziś nie ma śniegu. Więc chyba wszystko się zbilansowało.

Ale te baby... parafrazując "klasyka" - były jakieś inne. Pamiętam jak popełniłam kiedyś tekst (zainspirowany burzliwą dyskusją) dotyczący analogii pomiędzy zachowaniem kobiet i krów. Pojęcie stada, lojalności i tego typu gówna. Podobno ów tekst był grafomańskim bełkotem (i zapewne nie tylko on), który nie wniósł nic do niczego. Ot, puste ścierwełko. A dziś, cały ten zamysł wydaje mi się takim właśnie, niewypełnionym niczym mądrym, pudłem na ścierki. Mając w nosie ideologie feminizmu a skupiając się na prawach jednostki. Prawach babskiej jednostki, która nie darzy szacunkiem nikogo prócz samej siebie. Taka ma pewnie ciężko. Krowa. A mogłabym się naprawdę porządnie rozpisać o wszystkich znanych mi typach krów kobiet jakie do tej pory poznałam. Od cieląt dziewczynek z sarnimi oczkami, które mają miłe i przyjazne opakowanie, lecz potrafią pluć jadem na kilometry, krówsk dziewczyn nieco dojrzalszych z postury, ale cierpiących na częsty zespół ZbytDługiegoJęzyka oraz srania siania farmazonami gdzie popadnie, krów dziewuszek specyficznych, bo z własną zagrodą przestrzenią i tendencjami psychotycznymi (mogą występować choroby typu aspiryna, czy jak to się tam nazywa), do pospolitych krów ze zbytecznie poprzekłuwanym ryjem, niepasującą peruką, podwyższoną tolerancją na przyjmowanie substancji wspomagających i popychanie kopytem nie swojego koryta  pospolitych dziewczynek o oryginalnym stylu ubioru i takim samym podejściu do kwestii cudzego życia osobistego.
Mogłabym, ale na cóż to komu. Wyżywanie się na krowach  ludziach w internecie, owszem, nie jest karalne, ale jakież dziecinne. Prawie tak jak dissowanie w tekstach rapowych. Najlepszym przejawem frustracji odwagi jest spychanie kogoś z pięter. Nie dwóch. Może z dziewięciu. A tuż za tym następuje niezmącona niczym ulga po której można w spokoju egzystować między koleżankami z celi. Czując mniejszy "żal dupci".
Jest to również zgoła lepsze niż komunikacja werbalna. Zjawisko potocznie zwane dialogiem. Bez świadków. W tych prehistorycznych czasach gdy nikt nie znał pojęcia internetu, a ludzie nie byli tak sarkastyczni jak są teraz. I jak byli rok temu.
Wracając do koncepcji synonimii dwu i czteronożnych ssaków. Po pewnym czasie obserwacji mogę wysnuć wniosek, iż tylko krowa nie zmienia poglądów zatem nie może być kobietą. Krowy może i są lojalne, więc nie mogą być kobietami. Tok ewolucji nie rozwinął się na tyle by krowy mogły korzystać z dobrodziejstw technologii, ergo nie są kobietami. I najważniejsze - zabójstwo krowy jest legalne i przynosi o wiele więcej profitów niż tylko święty spokój.
Podobno.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz