Właściwie w tych paru zlepkach słownych powinna się zamykać każda treść jaką mogę tymczasowo przedstawić.
Mały chochoł urządza mi ruskie balety pod czaszką przez co straciłam cenną umiejętność skupiania uwagi na jednej czynności. Od czego by tu zacząć? A no, tak z okazji zbliżającej się najciaPATszej pory roku postanowiłam wybaczyć wszystkim wszystko. Wrzesień moim miesiącem miłosierdzia. Prędko, złe uczynki transportowane będą na ścieżkę przebaczenia. Odkurzam co mogę i ratuje co zostało. Naprawdę. Jesień po raz kolejny chce obudzić we mnie pokłady dobra, uczciwości i współczucia. Co bym mogła w taki spontaniczny i radosny sposób zasypywać ludzi przymiotnikami trzeciegostopnia zalukrowania. I tylko cierpiąc na chroniczną bezsenność, w godzinach głęboko nocnych, rozważam samobójstwo nowej mnie. Czasem dość często nienawidzę osoby, którą się stałam pod wpływem osób, które wydaje mi się, że lubię.
No bo, teraz, mam wrażenie, że toleruję wszystko. Bez szemrania. Wspomnienia o brudach z dzieciństwa, mniej tudzież bardziej hardkorowe akcje czasów licealnych, przejebany rok na studiach, zawiłe kombinacje figur geometrycznych dotykające spodni i spódnic wielu Pań i Panów. Pogubiłam gdzieś ludzkie granice godnościowe. I wszystko w imię prostej zasady - a czym się będę przejmować? A kogo to w ogóle obchodzi? A i tak żreć piach będziemy. Prędzej czy później.
No bo, teraz, mam wrażenie, że toleruję wszystko. Bez szemrania. Wspomnienia o brudach z dzieciństwa, mniej tudzież bardziej hardkorowe akcje czasów licealnych, przejebany rok na studiach, zawiłe kombinacje figur geometrycznych dotykające spodni i spódnic wielu Pań i Panów. Pogubiłam gdzieś ludzkie granice godnościowe. I wszystko w imię prostej zasady - a czym się będę przejmować? A kogo to w ogóle obchodzi? A i tak żreć piach będziemy. Prędzej czy później.
Więc... dlaczego nie mogę spać?
Chyba ów piach prędzej zeżre mnie nim doczekam się późniejszej konsumpcji własnej. Jakaś sentymentalna część w ośrodkach wewnętrznych skromnej mej osoby hołduje emonotkom oraz wszystkim "literackim" przejawom autożyletkowania nadgarstków. Może to są powody dla których o wpół do 4 preferuję zaszyć się w kąciku i metaforycznie kwilić nad kawałkami plastiku. To oraz jesienna paranoizacja, która preferowałaby raczkowo zacofać się na tyły wroga i przeczekać pasmo ataków. Odkąd jakieś 2 lata temu zdałam egzamin dojrzałości i postanowiłam zostać pełnoprawnym studentem nie mogę być niepewna siebie czy mało asertywna. Muszę się stawiać, bronić, walczyć, ryć na afront. Już zaniechać z pieprzeniem, że kuje i boli. Życiowe sieroty są lewackie a wszystko co lewackie jest złe! Prawilna nie-feministka nie woła mamusiu i nie szuka ulubionej podusi w środku nocy, bo śniło jej się, że będzie najgorzej.
I tak serio. Czym nam zawieje na piździernik? U mnie ma być dobrze. Bo tak zostało obiecane a ja w obietnice jak w święty obrazek. Tylko ta plucha z emocji na rozpierdalające kasztany nie pomaga chodnikami samej truptać. Ani w grupie. Ani z planem, ani spontanicznie, ani z bagażem. W sumie mnie to już nawet nie rusza ale generalnie proszę się nie zdziwić gdy pewnego ciapatego dnia po prostu spakuje walizkę i wyjdę. Sama, dzielna, jedna.
Chyba ów piach prędzej zeżre mnie nim doczekam się późniejszej konsumpcji własnej. Jakaś sentymentalna część w ośrodkach wewnętrznych skromnej mej osoby hołduje emonotkom oraz wszystkim "literackim" przejawom autożyletkowania nadgarstków. Może to są powody dla których o wpół do 4 preferuję zaszyć się w kąciku i metaforycznie kwilić nad kawałkami plastiku. To oraz jesienna paranoizacja, która preferowałaby raczkowo zacofać się na tyły wroga i przeczekać pasmo ataków. Odkąd jakieś 2 lata temu zdałam egzamin dojrzałości i postanowiłam zostać pełnoprawnym studentem nie mogę być niepewna siebie czy mało asertywna. Muszę się stawiać, bronić, walczyć, ryć na afront. Już zaniechać z pieprzeniem, że kuje i boli. Życiowe sieroty są lewackie a wszystko co lewackie jest złe! Prawilna nie-feministka nie woła mamusiu i nie szuka ulubionej podusi w środku nocy, bo śniło jej się, że będzie najgorzej.
I tak serio. Czym nam zawieje na piździernik? U mnie ma być dobrze. Bo tak zostało obiecane a ja w obietnice jak w święty obrazek. Tylko ta plucha z emocji na rozpierdalające kasztany nie pomaga chodnikami samej truptać. Ani w grupie. Ani z planem, ani spontanicznie, ani z bagażem. W sumie mnie to już nawet nie rusza ale generalnie proszę się nie zdziwić gdy pewnego ciapatego dnia po prostu spakuje walizkę i wyjdę. Sama, dzielna, jedna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz