Kac w niedziele jakoś
nikogo nie dziwi. Mdłości spowodowane zbyt dużą ilością pralinek nugatowych również.
Braveheart z długowłosym Melem Gibsonem, powtarzany do znudzenia na Polsacie,
jest jednym z wielu wymiocin telewizyjnych. Nie pozostało nic innego jak tylko
rzygać. Rzygać tym wszystkim. Rzygać bo koniec niedzieli, rzygać na
poniedziałek. Rzygać na kraj, rzygać na gospodarkę. Zrobić „twixa” i patrzeć
jak ulga wzbiera wprost proporcjonalnie z każdym, wzbijającym się z żołądka ku
górze, kawałkiem pokarmu i mieszaniną płynów. Dążąc do słodkiego odwodnienia. W
sposób jak najohydniejszy rozprawić się ze swoimi wewnętrznymi problemami. Wetrzeć,
zetrzeć, ścierać i lustrować wzrokiem. Rozbierając na części idealną
konsystencję bezsilności i żalu.
To byłby piękny koniec świata. Odśrodkowa melancholia. Kwas, który jest zdolny do wypłukania nieczystości. Połknięte kawałki szkła. Trotyl połączony z odnóżami. Coś co zmiażdży kości po czym zetrze je na pył, który rozproszy po starych śladach. Moja idealna masakra. Ubój na samym sobie, przeprowadzony w celu doznania katharsis. Na co komu pierdolenie w dragach, alkoholu? Może tak wykończyć się raz a porządnie. Tak, by bolało, ale bolało jak nigdy wcześniej i później. Utracić swoje jestestwo w bezkresie obezwładniającego terroru.
Nie, nie wiem co ja plotę. Nie jestem na żadnych środkach modyfikujących działanie ośrodków mózgowych. Wróciłam po prostu ze wsi polskiej i spokojnej. Mimo krótkiego okresu pobytu polegającego na obcowaniu z naturą i błogim brakiem wymogów, odczuwam coś na wzór szoku kulturowego. Wróć. Szoku braku kultury innych osób wobec mnie oraz czasu, który jak bezlitosna burdelmama zdziera wszystko z ciała i każe klęczeć. I tak, przed snem, otulam się kołderką z bajecznych wizji na egoistycznego nosiciela śmierci. Wstanę jutro rano z głową pełną pytań na które nikt nie udzieli mi odpowiedzi. Kluskowata codzienności, witaj.
A Ciebie ma to interesować, bo... ?
Nie musi. Wszyscy i tak umrzemy. Ten "pomiędznik" nie byłby tym samym gdyby go móc przejść bez wątpliwości, kłamstw czy zmartwień. Nie mam o to pretensji, po prawdzie, nie mam pretensji o nic do nikogo. Ale bardzo wyraźnie czuć ukłucie. Już nie chce się walczyć. Braknie tchu i choć trwa to tylko kilka sekund, żałuję, że nie mogę go wyplenić. Dziwnym zbiegiem okoliczności, element o który nie miałam dbać sama, teraz należy do wymiany. Przez wszystko. "Bo biegli przy odmiennym tempie".
To byłby piękny koniec świata. Odśrodkowa melancholia. Kwas, który jest zdolny do wypłukania nieczystości. Połknięte kawałki szkła. Trotyl połączony z odnóżami. Coś co zmiażdży kości po czym zetrze je na pył, który rozproszy po starych śladach. Moja idealna masakra. Ubój na samym sobie, przeprowadzony w celu doznania katharsis. Na co komu pierdolenie w dragach, alkoholu? Może tak wykończyć się raz a porządnie. Tak, by bolało, ale bolało jak nigdy wcześniej i później. Utracić swoje jestestwo w bezkresie obezwładniającego terroru.
Nie, nie wiem co ja plotę. Nie jestem na żadnych środkach modyfikujących działanie ośrodków mózgowych. Wróciłam po prostu ze wsi polskiej i spokojnej. Mimo krótkiego okresu pobytu polegającego na obcowaniu z naturą i błogim brakiem wymogów, odczuwam coś na wzór szoku kulturowego. Wróć. Szoku braku kultury innych osób wobec mnie oraz czasu, który jak bezlitosna burdelmama zdziera wszystko z ciała i każe klęczeć. I tak, przed snem, otulam się kołderką z bajecznych wizji na egoistycznego nosiciela śmierci. Wstanę jutro rano z głową pełną pytań na które nikt nie udzieli mi odpowiedzi. Kluskowata codzienności, witaj.
A Ciebie ma to interesować, bo... ?
Nie musi. Wszyscy i tak umrzemy. Ten "pomiędznik" nie byłby tym samym gdyby go móc przejść bez wątpliwości, kłamstw czy zmartwień. Nie mam o to pretensji, po prawdzie, nie mam pretensji o nic do nikogo. Ale bardzo wyraźnie czuć ukłucie. Już nie chce się walczyć. Braknie tchu i choć trwa to tylko kilka sekund, żałuję, że nie mogę go wyplenić. Dziwnym zbiegiem okoliczności, element o który nie miałam dbać sama, teraz należy do wymiany. Przez wszystko. "Bo biegli przy odmiennym tempie".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz