środa, 5 czerwca 2013

gorączka w szaleństwie

Jest czerwiec. Nie wiem co się ze mną dzieje, że zamiast bujać się mokrymi i wybrukowanymi alejkami Lublina, leżę pod kołdrą i klecę zdania za pomocą nieustraszonego Pana Laptopa. A w słuchawkach pieni się smooth jazz. Czerwiec. To nie jest taka pora na kauczpotejto-potwora. Człowiekiem jestem i nie potrafię kontrolować swoich nastrojów. Nie potrafię nawet kontrolować wzbierającego we mnie codziennie gniewu. A co tu jeszcze wspominać o moich myślach. Zatem, w pozycji półleżącej oddaje się aktom myślowym. W myślach aktualizuję obraz czerwcowych rzeczywistości. Sprawy przedstawiają się następująco: ludzie to wór z inwektywami. Z wora powstaliśmy a co poniektórzy w wór się przeistoczyli. Pokaźny, śmierdzący kawał tandetnego materiału ze starymi szwami. Zawiązany byle jak, po omacku. Na swoje własne osobiste nieszczęście, wypełniony plugastwem. Esencją i definicją ohydy. Właśnie tak widzę piątego czerwca osobników z patrzałkami oraz umiejętnością stania na dwóch nogach. Może to wpływ egzaminów semestralnych, może docierającego wyczerpania spowodowanego przegładzaniem się. Może wszystko jest kumulacją i dziś strzeliłam szóstkę w wewnętrznym acz nieokazywanym bezpośrednio gniewie. Przykro mi, że muszę żyć wśród debili. Cóż. Debili, którzy mają za priorytet utrudnianie innym, już i tak utrudnionego przez insze czynniki, żywota. I to są kobiety. Nigdy nie byłam fanką (dobra, już nie od podstawówki) nazywania przedstawicielek płci pięknej sukami, ale gdy taka wątpliwego intelektu latawczyca zaczyna szczekać nie na swoim podwórku to po prostu komora gazowa w kształcie budy się samoistnie produkuje. Co jest z nami nie tak, że nieustannie popełniamy błędy we wzajemnej komunikacji? I to błędy nierzadko kardynalne. Zamiast się wspierać podczas tej, lekko określając, walki płci to siejemy jatkę zaburzając niejako porządek wszechświata. Więc tak wulgarnie i dosadnie się wyżyję, pisząc a chuj Wam kurwa mać w dupska. I wszędzie indziej! Taki chuj, że aż zabraknie dopływu powietrza a później nastąpi eksplozja flaków marmoladziego koloru! Proszę, nie ma za co. Szara egzystencja na prowincji Polski nie przypomina już amerykańskich seriali, tabletki się skończyły, papierosy wywołują mdłości a tygodnie nie pozwalają na drugie podejścia. Czerwiec. Witamy, załóżcie Panowie wygodne najki i rozkoszujcie się przedstawieniem idiotek. Ta cała rewia to tylko dla Was, tylko dzisiaj. Z biletami po wyjątkowej cenie - godności.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz