niedziela, 24 lutego 2013

zakażenie społeczne

Wiosny szukać próżno w tym roku, śnieg topnieje od niechcenia a jak mu się topnienie znudzi to sprowadza sobie dodatkową pierzynę a Ty człowieku się wkurwiaj i przeprawiaj przez te białe chałaty. Właśnie taki jest kończący się powoli luty roku 2013. Nieustająca zima bez szybkiej perspektywy na nagłe ocieplenie. I zauważyłam, że tak jest dziś z nami. Zlodowaciały język, przemarznięte ręce, ciepło uciekające przez odkrytą głowę, sopelki w nosku. Jak na złość minus atmosferyczny oraz minus przy osobistym usposobieniu nie chce dać plusa w kontaktach z drugim człowiekiem. Z relacji na relację idzie coraz toporniej. Dlatego pytam - jak to się stało, że doszliśmy na uczuciową Syberię bez opuszczania granic kraju? Czy możliwe jest, że przez chroniczny brak słońca tymczasowo utraciliśmy tak ważną umiejętność ogrzewania wzajemnych relacji?
Proszę sobie ładnie i uczciwie przypomnieć kiedy ostatni raz powiedzieliście komuś jak bardzo go lubicie albo cieszycie się, że jeszcze nie umarł? I tak poważnie - kiedy powiedzieliście swoim najbliższym, że dziękujecie im za to, że są? Nie ma tu ukrytej kryptoreklamy i pod żadnym pozorem nie namawiam do hurtowego zakupu Merci i obdarowywania rodziców, dziadków tudzież rodzeństwa. Ale na litość boską nie uciekajmy też na drugi biegun i nie róbmy z siebie pariasów! Bo na co komu dziś ta zmarzlina? Ani tego nigdzie nie opchniesz żeby przysłowiowy hajs się zgadzał i jak to młodzież powiada na propsie nie będziesz.
Kopiąc dalej, pragnę zauważyć jak duże zlodowacenie bije w kontaktach damsko-damskich. Tak drogie Panie, nic odkrywczego, ale z zimy na zimę coraz mocniej się nie akceptujemy. Patrząc w lustro wyszukujemy tryliardy anomalii. Bo tu na głowie mi nie rośnie jakbym chciała, tu mi fałdka wisieć zaczyna, tam garb jak u towarzysza Beduina, w udach coraz więcej i w ogóle oczy jakieś takie bokserskie mam. Prawda? Albo typowe sobotnie wychodne do klubu kończące się w niedziele rano pobudką i stwierdzeniem, fajnie było, ale dalej obstawiam, że przystaję tylko do 27 kotów. ALBO - on nie dzwoni, jemu nie zależy, gdzie moje pudło Grycanów? Wiadomo, że ma się te gorsze dni. Zgorszenie następuje kiedy nastaje pogorszenie związane z zakrzywionym odbiciem, które może doprowadzić do skrzywień w kontaktach z każdą inną przedstawicielką płci pięknej. Czy coś. Dlaczego kobiety, dziewczęta, babki są dla siebie tak surowe? Powstało na ten temat mnóstwo teorii, poradników więc ja tu dziś referatu wałkować o tym nie będę, jedynie zaznaczyć pragnę problem. To jak same siebie postrzegamy rzutuje na nasz wzrok ogólnoświatowy. Dlatego kochane niewiasty, wygrzebcie się z tej zaspy zgryzoty i otrzepcie ze śniegu drobnych smuteczków. Wszystkie jak jedna żona jesteście piękne, mądre i zdecydowanie powinnyście się częściej uśmiechać. Jeżeli nie potrafi docenić Was facet - zmieńcie faceta. Jeżeli macie takiego, który wielbi każdy Wasz krok, to chyba tylko jeden powód więcej do uśmiechu czyż nie? A co najważniejsze, zaniechajcie kłótnie o trybik męski. Jak to mądrze pewna osoba mi powiedziała, jaki jest sens sprzeczania się o faceta, po cóż te wkurwy, nerwy, gdy "90 procent z nich to nic nie warty kawał mięcha bez ani jednej szarej komóreczki". Liczby są zapewne mocno przesadzone, ale sens pozostaje ten sam. Niektórzy powinni być darzeni szacunkiem, jak każda istota ludzka, ale pozostawieni sami sobie. Do kiszenia w osobnym słoiku. Czasem trzeba odpuścić oraz skupić się na egoistycznej masturbacji własnego ego, z korzyścią dla wszystkich niezależnie od podziałów płciowych.
I tak właśnie czuję się dziś, Coelhowo lub niczym następca Benedykta przez to dobre słowo na kończącą się niedziele. Jutro rano lecę z łopatą na cały mój ZIP skład co by poodgarniać warstwy śniegu w naszych relacjach i czasem któremuś ową łopaciną przygrzmocić, ale to tylko tak z czystej miłości.

A tu fragment trzeci, dla zainteresowanych:

"
             Nadchodzą czasem takie dni, kiedy bardzo chciałabym się zmienić. Chciałabym spróbować innego podejścia do życia. Pozbawionego tej infekcji. Czarnych, ciemnych plam, które ukazują się na mojej duszy za każdym razem, gdy wgłębiam się nieco bardziej w jej strukturę. Naprawdę, są dni, gdy pragnę zdjąć z siebie tą pelerynę dziwadła, niewolnika swoich młodzieńczych hormonów. Skończyć z pakowaniem się w coraz to zawilsze kombinacje emocjonalne, desperacko krzycząc o atencję. KOCHAJ MNIE, SZANUJ pomimo tego, że sama nie darzę się ani miłością, ani szacunkiem. Być może faktycznie, jedyne co robimy to na siłę próbujemy sobie wcisnąć te hasła z ckliwych miłosnych piosenek, zasłuchani, obczytani, nakarmieni Hollywoodzką ułudą. Przecież skoro tyle się o tym mówi, to musi istnieć, ktoś kto tego doświadczył. Wielcy tego świata i maluczcy. Prócz śmierci czy i nie miłość stawia nas na jednym poziomie? Mydli oczy równością, brakiem podziałów. Ponoć nie zna granic, odległości tworzonych przez kraje, kontynenty, oceany. Jest tematem nie wyczerpanym, w końcu każdy może się o niej wypowiedzieć. Setki istnień przez setki lat starały się jak najtrafniej opisać ten stan przynależności do kogoś, wzajemnego czerpania energii, wymiany myśli, słów, oddechów. To takie ekscytujące, odkryć tajemnice. Dlaczego nieraz popada się w depresje, ma za sobą próby samobójcze, zmienia całkowicie swoje przyzwyczajenia, nawyki, tylko po to by ograniczyć swą wolność, podporządkowywać się i czerpać z tego profity w postaci aprobaty drugiej jednostki. Zamartwiamy się, płaczemy po nocach, nie śpimy, nie jemy, nie potrafimy na niczym skupić uwagi bo gdzieś w szarych odmętach umysłu kryje się ta wybrana osoba. Małe bijące serce, układ rozrodczy, wydalniczy. Te tętnice i żyłki. Mózg, krew, układ kostny. X kilogramów i Y centymetrów wzrostu. Wypełnione wspomnieniami z dzieciństwa. O wszystkich pierwszych razach, wyrzeczeniach, karach, przyjemnościach. Z całym drzewem genealogicznym. Ukrytymi marzeniami, pasjami, fantazjami, zmartwieniami. Ulubionymi filmami, książkami, piosenkami. Umysłem ścisłym, humanistycznym, przeciętnym, nieprzeciętnym. Całą maścią wszelakich i wielorakich wyborów, decyzji. Jedna pojedyncza ścieżka. Ze skłonnością do nałogów lub nie. Z wadami i zaletami. Ktoś gloryfikowany. Wybrany na podstawie niewiadomego trafu, splotu zakrętów i zbiegów okoliczności. I wystarczy tylko krótki ułamek czasu, dosłownie chwila by dwie osoby już na zawsze odmieniły bieg swoich historii a może i historii całego świata. To wszystko działa jak globalny efekt domina a czasem jak paradoks funkcjonowania. "

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz